Fraud Blocker

Heady gitarowe

Heady gitarowe

Trochę historii

Aby gitara elektryczna w pełni ukazała swój potencjał, potrzebuje wzmacniacza, za pomocą którego będziemy mogli dzielić się swoją muzyką. Pierwsze wzmacniacze gitarowe wykorzystywano na początku lat trzydziestych XX wieku. Ich głównym celem było uzyskanie zadowalającej głośności w konfrontacji z orkiestrą jazzową. Do ogólnego użytku, weszły w roku 1949, kiedy Leo Fender wypuścił na rynek pierwszą, seryjnie produkowaną gitarę elektryczną typu solid body. Wtedy jeszcze, dostęp do wzmacniaczy był mocno ograniczony i tylko nieliczni mieli możliwość posiadania tegoż urządzenia.

W dzisiejszych czasach nie musimy się już martwić o dostępność tego typu sprzętu. Rynek oferuje wiele różnych typów wzmacniaczy, jak chociażby kultowe konstrukcje, takie Marshall JCM 800 czy Fender Twin Reverb, których nabycie nie stanowi już większego problemu. Ponadto producenci prześcigają się we wprowadzaniu nowych rozwiązań w tematyce wzmacniaczy gitarowych. Daje nam to wielkie spektrum wyboru, przez co każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Jednak nie zawsze wiemy, jak tego wyboru dokonać. Poniższy tekst pozwoli zapoznać się z tematem, aby diabeł nie był taki straszny, jak go malują.

Head gitarowy vs combo

Na początku, warto w kilku zdaniach wyjaśnić czym jest head gitarowy. Każdy wzmacniacz składa się z dwóch głównych elementów: przedwzmacniacza, popularnie zwanym preampem oraz wzmacniacza mocy. W przeciwieństwie do comba gitarowego head nie posiada wbudowanego głośnika, wobec czego jesteśmy zmuszeni do zakupu kolumny zewnętrznej o odpowiedniej oporności oraz uzależnionej od niej mocy. Jest to rozwiązanie nieco bardziej kosztowne niż zakup combo, jednak ma kilka zasadniczych zalet. Po pierwsze, główną przyczyną, dla której rozdziela się wzmacniacz od kolumny głośnikowej jest fakt, że sprzęt 2 w 1 dużo waży, przez co staje się nieporęczny. Oczywiście w przypadku wzmacniacza małej mocy, combo może okazać się poręczniejsze (bo w jednym kawałku), ale przy wzmacniaczach powyżej 50W (lampa), całość zaczyna być już naprawdę ciężka. Po drugie, separacja wzmacniacza i kolumny, powoduje, że mamy możliwość dobrania dowolnej kolumny, bądź kilku, według uznania, co znacznie poszerza spektrum brzmieniowe takiego zestawu. 

Małe heady gitarowe

Często możemy spotkać head niewielkich rozmiarów, który umożliwia bezproblemowe przemieszczanie się ze sprzętem. Jednym z popularniejszych konstrukcji tego typu jest Orange Tiny Terror czy już nieco "większa" kultowa, 25-watową Mesa Dual Rectifier w wersji Mini. Waga 5,5 kg powoduje, że przenoszenie tego maleństwa w dołączonej materiałowej torbie z naramiennym paskiem jest czystą przyjemnością. Natomiast absolutnym fenomenem są heady firmy Hughes&Kettner - AmpMan Classic. Ich konstrukcja, pomimo zalet niewielkich rozmiarów i podobnej wagi, umożliwia również umieszczenie wzmacniacza w pedalboardzie. Szalenie wygodne rozwiązanie, umożliwiające stałą kontrolę nad naszym brzmieniem. Wśród niewielkich headów mamy jeszcze VOX MV50 czy Orange Micro Terror lub bardzo tani, a w pełni lampowy head Mooer Little Monster.

Podsumowanie

Tak więc z powyższego tekstu wiemy, że head gitarowy łączy preamp oraz wzmacniacz. Do jego funkcjonowania niezbędna jest kolumna gitarowa. Należy pamiętać o tym, aby unikać włączania wzmacniacza bez obciążenia kolumny bądź symulacji. W przeciwnym wypadku istnieje możliwość uszkodzenia transformatora głośnikowego, co wiąże się z wysokimi kosztami naprawy. W przeciwieństwie do comba, głowy gitarowe z powodu swoich gabarytów są łatwiejsze w transporcie, ponadto możemy dowolnie dobierać głośniki, z którymi nasz sprzęt będzie współpracował. W większości przypadków jego przeznaczenie jest stricte sceniczne, wobec czego nie powinniśmy oczekiwać od 100-watowej, lampowej bestii możliwości pertraktacji zgody z sąsiadami ;)

Jaki head gitarowy na początek?

Generalnie, na początek proponujemy wzmacniacze typu combo - jest z nimi mniej problemów, są łatwiejsze w eksploatacji, tańsze, i tak dalej. Jednak w pewnych specyficznych zastosowaniach (np. gdy Twój zespół gra naprawdę głośno), głowa sprawdzi się lepiej (bo możesz ją podpiąć zarówno pod paczkę 1x12 i grać w domu, jak i 4x12 i grać na dużej scenie). 

Ze wzmacniaczy head na początek polecamy np. Orange Crush Pro CR120. Fajne (a niedrogie) są też rozwiązania z polskiej manufaktury Laboga - np. Laboga Beast 30W. Nieco wyższa półka, ale nadal przystępna finansowo to Orange Rocker 15